środa, 23 września 2015

Młody Kuvasz



<Patrząc z perspektywy czasu>
Gdy byłam w LO byłam jak Jagniątko (niesforne, "swojego łba" -nie poszłam do najlepszej szkoły w miescie bo uznałam, że jest przereklamowana i dla snobów- potem mnie pokarało  tym, że rok przed matura zostałam BEZ nauczyciela chemii).
Jagniątko dostało kopa w wełniany tyłek gdy wyniki matury okazały się nie być szałowe- chemia w moim odczuciu zawalona, biologia niby nieźle ale to nie był mój poziom! Po przeczytaniu klucza zrozumiała, że komisje gó**o interesowała moja wiedza jeśli była dokładniejsza niż klucz albo odkrywała nowy problem badawczy...
Jagniątko zamiast bleczeć postanowiło skorzystać z mądrości ukochanej babci i dziadka (oboje śp.)
"Da Bóg dzeń, da i radę weń"

No to jazda na studia, pokazać że bez względu na to co robię- jestem w tym dobra :) Każdy zawód potrzebuje specjalistów :)

Na pierwszym roku przestałam być Jagniątkiem i stałam się Owcą- łagodną, słuchająca głosu pasterzy, dobrą w każdym tego słowa znaczeniu... po praktykach i kopie od życia, a właściwie od pseudo-koleżanek i drugim dużo bardziej dotkliwym (tak dotkliwym, że spowodował chorobę- choroba osoby którą kocham spowodowała chorobę u mnie)- zmieniłam się.

Stałam się młodym Kuvaszem- psem pasterskim.
Pacjenci są różni- niektórzy z nich to tez takie Owce, ale sporo z nich to Barany. Mam na myśli to że nie słuchają, kłócą się, atakują, naskakują, gubią się lub bodą rogami- często próbują robić to wszystko na raz.
Owieczka nie poradziłaby sobie, zbyt dużym cierpieniem własnym okupywała by pomoc innym. Dlatego stałam Kuvaszem- też kudłaty, wełnisty i milusi ogrzeje gdy trzeba, ale to on prowadzi stado, to on pokazuje drogę- nie ugryzie ale warknie, szczeknie.
Ma być bezpiecznie, fachowo, bez lęku, ale i bez bodzenia!
Kuvasz nie daje się popychać, mieszać z błotem, Baran nie będzie rozstawiał go po kątach. Tak jest zdrowiej, zdrowiej psychicznie i przez to też fizycznie.


Kuvasz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz